28 czerwca 2007

Powrót do świetności

Następną omawianą pozycją w ramach nowej kolumny retroTV: bring it back! miał być serial Juliusza Machulskiego "Matki, Żony i Kochanki". Jednak TVP 1 zrobiła  widzom miłą niespodziankę i od ostatniego poniedziałku  wczesnym popołudniem przypomina odcinki obu serii serialu (z 1995 i  1998 roku).

Dla niewtajemniczonych "Matki,  Żony i Kochanki" są pierwszym polskim postkomunistycznym serialem obyczajowym z prawdziwego zdarzenia. W zasadzie, jak teraz o tym myślę, to jest polskim  "Seksem w Wielkim  Mieście".  Czyli fabułą o 4 koleżankach ze szkoły pielęgniarskiej, które teraz już jako dojrzałe kobiety zaczynają sobie na nowo układać życie. Z nowymi facetami oczywiście.

Ten serial to okres świetności dla Małgorzaty Potockiej i Gabrieli Kownackiej. Chociaż w zasadzie, z ówczesną rzeczywistością ma on niewiele wspólnego, to gorąco polecam jako kawałek historii polskiej kinematografii. I w zasadzie godzina niezobowiązującej rozrywki.
A no i jest jeszcze 15 letnia Anna Maria Mucha! Ciekawe czemu pozbyła się drugiego imienia?

Etykiety: ,

AddThis Social Bookmark Button AddThis Feed Button

23 czerwca 2007

"Dexter" - recenzja


In everyone there is a little bit of a psycho

N
awet ja jestem czasem przerażony telewizją, zwłaszcza tą amerykańską. Lękiem napawa mnie ta małoekranowa zdolność przekształcania wszystkiego dla swoich potrzeb. Nie uważacie, że to trochę makabryczne, że każdy aspekt kultury, czy naszego życia w każdej chwili może znaleźć odbicie w telewizji? Podobnej obróbce poddano "Dextera".

Serial produkowany na potrzeby kablówkowego kanału Showtime, powstał na kanwie powieści Jaff'a Lindsay'a (wydana również w Polsce pod tytułem "Demony Dobrego Dextera"). Tytułowym bohaterem obu jest mieszkający w słonecznym Miami technik kryminalistyczny, specjalizujący się w analizie śladów krwi. To za dnia. W nocy natomiast daje on upust swoim mrocznym pragnieniom i w artystyczny sposób zabija kryminalistów, którym z różnych powodów nie udało się udowodnić winy przed sądem.

Banał powiecie. I będziecie mieli rację. Przynajmniej jeśli chodzi o książkę. Tutaj właśnie objawia się trawiąca magia telewizji. Serial jest o wiele bardziej dowcipny z makabrycznymi monologami w wykonaniu odgrywającego główną rolę Michael'a C. Hall'a . Smaczku serii dodają komentarze wynikające ze społecznego nieprzystosowania Dextera, zwłaszcza te implikowane jego aseksualnością. Innym razem możemy się dowiedzieć dlaczego banany i kanapki z jagnięciną są najlepszym posiłkiem podczas prowadzenia samochodu.

Plejadę dziwacznych postaci, poza tytułowym Dexterem, tworzą jego siostra - oddana policjantka, która stara się o przeniesienie do wydziału zadań, czemu na przeszkodzie stoi jej brak pewności siebie i siły przebicia. Nie mogę odżałować, że portretująca ją aktorka od czasu nakręcenia odcinka pilotażowego skorygowała swoją szparę między zębami. Idealnie wpasowywała się w konwencję serialu "idealne z daleka, brzydkie z bliska". Jest również Rita, pokiereszowana emocjonalnie i fizycznie przez swojego byłego męża, z którą obecnie umawia się Dexter, by zachować pozory normalności.

Czemu jednak ten serial tak wciąga? Może dlatego, że widzowie w pewien sposób utożsamiają się z tytułowym bohaterem. My też w różnych sferach po prostu udajemy przed pozostałymi swoje przystosowanie, pokazując im to, co chcą zobaczyć. A może dlatego, że cichcem zazdrościmy Dexterowi tego, że potrafi tak perfekcyjnie się kontrolować i z czystej ludzkiej zawiści czekamy na jego pierwszą wpadkę.

A na koniec, powracamy do samego początku. W Ameryce zanikła sztuka konstruowania zapadających w pamięć widza czołówek (patrz "Lost", "Heroes"). Natomiast ta przygotowana na potrzeby "Dextera" jest telewizyjnym majstersztykiem. Intrygująca melodia i perfekcyjna sekwencja zdjęć. Jak cały "Dexter" dwulicowa. Bo właśnie o tym jest ten serial, o dwulicowości.


***

"Dexter" Showtime
 Ocena: B+
 oficjalna strona - niedostępna spoza USA



Etykiety:

AddThis Social Bookmark Button AddThis Feed Button

08 czerwca 2007

retroTV: "Fame - Sława"


W dniu dzisiejszym serdecznie zapraszam na pierwszy post z cyklu retroTV: bring it back! , gdzie postaram się przybliżyć Wam (a sobie przypomnieć) seriale polskie jak i zagraniczne, które niestety już od dawna nie znajdują sobie miejsca w krajowych ramówkach. Tyle tytułem wstępu.

Zastanawialiście się co łączy "Billiego Elliota", "Zakonnicę w przebraniu", teledysk Geri Halliwell i kampanię reklamową radia RMF FM z przełomu tysiącleci? Nie? Nic nie straciliście, gdyż ja też nie. Do wczoraj. Przypadkowo odkryłem na YouTube jeden z coverów "Fame" (skąd inąd kolejny z wielu talentów Kristen Bell) i zacząłem drążyć. Skąd znam ten chwytliwy kawałek. Oczywiście w zlinkowanym fragmencie jest wspomniany serial "pochodzenia" oryginału, ale kiedy i gdzie on leciał w polskiej telewizji?

Po intensywnych poszukiwaniach w internecie nie udało mi się ustalić niczego konkretnego, ale gdzie zawodzi google, tam można użyć triku wykorzystywanego przez ludzkość przez tysiąclecia. Własnej pamięci. Połowa lat 90tych, moje powroty ze szkoły podstawowej obiad i odcinek "Fame" w TVP 1 dla towarzystwa. Oczywiście wtedy nie zwracałem uwagi na tytuł, kraj pochodzenia, ani nawet na fabułę. Ważne, że było kolorowo, głośno, rytmicznie i optymistycznie. Przeważnie. Ale o tym później.


W 1980 roku wszedł do kin film opowiadający na przestrzeni czterech lat historię nastolatków uczęszczających do prestiżowego nowojorskiego liceum kształcącego przyszłych muzyków, aktorów i tancerzy - słowem gwiazdorów. Na owe czasy film, mimo, iż przyjął lekką konwencję musicalu, poruszał drażniące opinię publiczną tematy: homoseksualizmu, czy aborcji. Doceniony przez krytyków (6 nominacji do Oscara) zyskał tak oszałamiającą popularność, że w 1982 roku postanowiono wyprodukować serial osadzony w tych samych realiach, angażując do niektórych ról nawet tych samych aktorów, którzy uczestniczyli w produkcji pełnego metrażu.




Serial, który zbudował bazę dla popularności takich filmów jak "Flashdance", czy "Footloose", charakteryzował się utrzymaniem kosztownej jak na warunki telewizyjne konwencji musicalu (właśnie z powodu drogiej produkcji w roku 1984 podjęto decyzję o zdjęciu serii z anteny, z czego na szczęście szybko zrezygnowano). Z kilkoma numerami taneczno-muzycznymi sprytnie wplecionymi w trudną w sumie fabułę odcinków o dorastaniu i problemach młodzieży,produkcja kształtował marzenia wielu telewidzów. W tym, muszę się przyznać i moje, ale jakoś jeszcze drugim Billym Elliotem nie zostałem. Na castingi do ról nowych bohaterów zgłaszały się dziesiątki tysięcy osób, a przecież do ery Idola brakowało prawie 20 lat. Równie wielu nastolatków utożsamiało się z prezentowanymi  rozczarowaniami epoki (a Beverly Hills 90210 miało zadebiutować dopiero w następnej dekadzie).

Niestety w Polsce ten odważny i przełomowy serial (za którym zaczynam coraz bardziej tęsknić) nie został wydany na DVD. Na pocieszenie zostawiono nam wydany w 2003 pełny metraż, który niestety jest dostępny tylko w niewielu miejscach. W każdym razie polecam serial i film, każdemu, kto w rozrywkowy sposób lubi dogrzebywać się korzeni współczesnej. popkultury.

tytuł: Fame - Sława
odcinki: 136 (kolor), kręcone w latach 1982-1987
nadawca: NBC (USA), TVP 1(Polska)
próbki: czołówka, can you feel it


Czy Wy też tęsknicie, za jakimś program, którego polskie telewizje nie chcę już nadawć? Co w nim takiego specjalnego?

Etykiety: , ,

AddThis Social Bookmark Button AddThis Feed Button

Wpisz adres e-mail aby otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach:

Delivered by FeedBurner