26 lipca 2009

"Glee" - recenzja

Mimo, iż od premiery nowej błyskotki kanału FOX, który z pomocą "Glee" chce wrócić do swych młodzieżowych korzeni (pamiętacie "Party of Five - Ich Pięcioro"?), minął już ponad miesiąc, wciąż nie mogę zebrać myśli i ustosunkować się do tego połączenia "High School Musical" z "You Can Dance" i chyba co nie co z "Pushing Daisies - Gdzie Pachną Stokrotki".

Pomysłodawcy serialu nie bacząc na porażki niekonwencjonalnych i nieco nierealnych seriali jak "Eli Stone" czy "Joan of Arcadia" postanowili pokazać widzom szkołę średnią w krzywym zwierciadle. Mamy więc grupkę nieudaczników, którzy chcąc coś znaczyć zapisują się do szkolnego kółka musicalowego, pod kierownictwem Williama Schuester'a, który sam kiedyś odnosił sukcesy w szkolnej grupie wokalnej. Przekrój przez charaktery jest ogromny, wystarczy wymienić geja - Kurt'a, przyszłą Glorię Gaynor - Mercedes, inwalidę, czy skoncentrowaną na robieniu kariery w show-biznesie Rachel. Oczywiście nie w smak jest to zarówno cheerleaderkom pod wodzą pani trener, jak również sekcji sportowej, zgodnie z zasadą, że żadna kura w kurniku nie lubi, gdy kokosza którą dziobała zbyt wysoko podskakuje.

Patrząc na konstrukcję fabuły i wplecenie elementów muzycznych "Glee" jednak dalej do "High School Musical", gdzie piosenki są elementami rozwijającymi fabułę, a bliżej do "Zakonnicy w przebraniu", gdzie numery są wykonywane raczej przy okazji. I to zaliczyć trzeba na plus, taka formuła, o ile kawałki nie będą wciskane na siłę, ma szansę dłużej nie poddać się kreatywnemu zmęczeniu. Serial punktuje również dobraniem mało znanych aktorów do obsady, czym czyni grane przez nich postacie bardziej wiarygodnymi. Wprost rewelacyjna jest kojarzona z "Heroes - Herosi" czy "Ugly Betty - Brzyduli Betty" Jayma Mays jako urocza pani pedagog - damska wersja detektywa Monka. Błyskotką "Glee" jest również utalentowana i odnosząca sukcesy na scenie teatralnej Lea Michele, jako główny głos damski w zespole. Osobiście, czekam jak rozwinie się postać grana przez Chris'a Colfer'a. Mam nadzieję, że scenarzyści nie zrobią z niego nie-latynoskiej wersji Justina Suareza.

Poza wciągającą fabułą i ciekawą, ironiczna złośliwą realizacją (nieco w konwencji "Pushing Daisies") błyskotka kanału FOX ma kilka skaz. Po pierwsze, operuje schematami. Mam tylko nadzieję, że scenarzyści w kolejnych odcinkach, zamiast pogłębiać podział na czarno biały świat szkolnej kastowości, dadzą postaciom drugie dna. Po drugie, no cóż, może się starzeję, ale czasem tempo przeskoków fabuły rodem z klipów VIVY (te na MTV są spokojniejsze) mnie przerasta. Ciężko jest nadążyć za kolorami, zmianami narracji i połapać się w postaciach. Ale miejmy nadzieję, iż to też jest tylko wada pilota, której w kolejnych odcinkach producenci unikną.

***
"Glee" - FOX
ocena: B
AddThis Social Bookmark Button AddThis Feed Button

Wpisz adres e-mail aby otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach:

Delivered by FeedBurner