18 maja 2009

Telewizja w czasie kryzysu.

Zła passa dla amerykańskiej telewizji trwa już drugi sezon. Po strajku scenarzystów, który pozostawił ramówki kanałów zza wody w rozsypce, stacje telewizyjne muszą zmierzyć się z widmem kryzysu. Kurcząca się widownia, niechęć reklamodawców do płacenia wygórowanych cen za czas antenowy i irytacja udziałowców - wszystko to doprowadziło do tego, iż współczesna amerykańska telewizja nie jest tym, czym była kiedyś. Przedstawiamy dziś kilka najpopularniejszych sposobów radzenia sobie z kryzysem:

1. Zwieranie szeregów (ograniczenie czasu antenowego): zamiast rozmieniać się na drobne, szefostwo kilku kanałów ogólnokrajowych doszło do wniosku, iż najlepiej będzie przegrupować swych najsilniejszych zawodników jednocześnie ograniczając swoją ramówkę. Kanał NBC zrezygnował z nadawani oryginalnych programów w każdy dzień powszedni między godziną 9-10 na rzecz talk show prowadzonego przez Jay'a Leno. Młodzieżowa The CW ("Gossip Girl - Plotkara", "Smallville") od jesieni nie będzie nadawać programów w niedziele z powodu zbyt niskiej oglądalności rzeczonego pasma. Co stacje chcą przez to osiągnąć? Wzmocnić oglądalność wybranych programów, przez reklamowanie tylko wybranych punktów swojego programu. Efekt silnego ciosu. Niestety, to co łatwo jest odebrać, trudniej będzie przywrócić, gdy taka strategia się nie powiedzie.

2. Odsysanie tłuszczu (cięcia): odchudzanie wydatków to tak na prawdę seria różnorodnych działań i jest to metoda antykryzysowa najbardziej rozpowszechniona wśród kanałów amerykańskich. Niektóre jak NBC w przypadku seriali "Chuck", "Law & Order - Prawo i bezprawie", czy The CW w "One Tree Hill - Pogoda na Miłość" - pozbywają się głównych bohaterów by nie musieć opłacać ich garzy (wyobrażacie sobie OTH bez drewnianego acz słodkoustego Chada - jeżeli nie to zacznijcie, gdyż nie ujrzycie go w 7 sezonie). American Broadcasting Company natomiast majstruje przy samej produkcji - zanim pochopnie skasowano (minuta ciszy) cudownie błyskotliwą "Samanthę Who?" - próbowano przeorganizować sposób produkcji serii by zaoszczędzić pół miliona dolarów na odcinków (10 milionów w skali sezonu).

3. Dziel i nadawaj (koprodukcja): to co NBC przetestowało w przypadki "Friday Night Lights" a CBS z "Flashpoint" powoli staje się normą. Kanały znajdują sobie partnerów, którzy w zamian za dzielenie się wyprodukowanym serialem pokrywają część kosztów produkcji. Ostatnio studio produkujące serial "Reaper - Żniwiarz" zaoferowało go bezpośrednio lokalnym stacjim, gdyby nadający go kanał The CW nie uwzględnił produkcji w swojej ramówce. Co Wam to przypomina? W taki sposób nadawane były takie tasiemce jak "Star Trek: The Next Generation" czy "Baywatch - Słoneczny Patrol".

Który sposób jest najlepszy? Tego się nie dowiemy przed końcem przyszłego sezonu. Z ratowaniem ramówek jest jak z leczeniem gospodarki - są to eksperymenty na żywym organiźmie. Statystycznie najlepsze posunięcia, to te najbardziej radykalne. Statystycznie mogą one też rodzić najsromotniejsze porażki. Należy trzymać kciuki, że koniec końców - na tej trudnej konkurencji zyskamy My - widzowie.

Etykiety:

AddThis Social Bookmark Button AddThis Feed Button

Wpisz adres e-mail aby otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach:

Delivered by FeedBurner