"Fort Boyard" - recenzja
Dla recenzenta jesień jest ciężkim okresem. Mnogość programów drastycznie odbiera czas wolny, a na dodatek trzeba się wzbijać na wyżyny intelektualne, by artykuły nie przypominały zeszytu lektur z podstawówki (też mieliście takie?).
Najnowszy 'hit' reality publicznej Dwójki, to format znany na rynku od blisko dwóch dekad. W Polsce również transmitowany w czasach retransmisji "Yatamana" i "Santa Barbara" - toteż wielu czekało, czy tak wiekowa produkcja przetrwa próbę czasu i zaoferuje widzom coś strawnego.
Kiedyś format był zajmujący, teraz raczej skomplikowany i niejasny. A przecież współczesny widz musi mieć przejrzyste reguły gry, inaczej się mota i zmienia kanał. W każdym razie jeśli jest widzem nie niszowym.
Drużyna kilku zawodników, wyłoniona w castingach, ma za zadanie rozwiązywać zagadki sprawnościowo-logiczne, by dostać się do skarbca tytułowego "Fortu Boyard". Co tydzień śmiałkom przewodzi inny absolwent "Tańca z Gwiazdami", czy "Jak Oni Śpiewają", by nadać ruinom fortu nieco sztucznego blichtru.
Skoro jesteśmy przy zadaniach - widać, iż producenci (to zasługa francuskiej ekipy) dbają, by wyzwania były urozmaicone i prawie połowa z nich w porównaniu do sezonów retransmitowanych w Polsce - jest nowa. Niestety w programie brak tego, co miało być sztandarowym magnesem - emocji. Oglądając jak ktoś przesuwa manekin krawiecki, by dostać klucz, miałem ochotę sprawdzić co się dzieje na TVN 24. Obudziłem się dopiero, kiedy Weronika Książkiewicz manewrowała krzesłem co by nie spaść w pszcze tygrysów. Jedyny interesujący moment w ciągu 45 minut programu. Reszta to sztuczna reżyserka.
Mówiąc o sztuczności - Szymon Majewski będzie miał kolejną osobowość do parodiowania podczas cotygodnowich żenujących żartów prowadzącego. Robert Gonera tak bardzo stara się być uszczypliwym cynikiem z nutką dowcipu, iż jest kuriozalny w swojej nienaturalności. Gorzej niż Kasia Cichopek w pierwszej serii "Jak Oni Śpiewają". Szansę na wyrobienie się w następnych odcinkach ma Katarzyna Glinka, głównie dzięki swojemu urokowi, który czasem przebija się przed scenariusz.
Najtrafniejszym wyborem jest Janusz Weiss, którego bardzo brakuje mi w polskiej telewizji do czasu "Miliarda w Rozumie". Szalony mędrzec, który sprawdza sprawność umysłu zawodników zadając zbyt infantylne zagadki mógłby być dla pana Janusza idealną rolą. Szkoda, że jemu też scenarzyści piszą teksty.
Podsumowując, w dobie MTV, Superstacji, zatrudnianie gwiazdeczek z pudelka to zdecydowanie za mało by ożywić staroświecki format. TVP 2 nie odrobiła pracy domowej i nie do końca zdaje się wiedzieć, co obecnie przyciąga widzów reality show przed telewizory. Szkoda, że skoro nasze abonamentowe pieniądze i tak zostały wydane w błoto, nie był to nasz rodzimy pomysł.
***
"Fort Boyard" TVP2, sobota 20:05
ocena: D+
Najnowszy 'hit' reality publicznej Dwójki, to format znany na rynku od blisko dwóch dekad. W Polsce również transmitowany w czasach retransmisji "Yatamana" i "Santa Barbara" - toteż wielu czekało, czy tak wiekowa produkcja przetrwa próbę czasu i zaoferuje widzom coś strawnego.
Kiedyś format był zajmujący, teraz raczej skomplikowany i niejasny. A przecież współczesny widz musi mieć przejrzyste reguły gry, inaczej się mota i zmienia kanał. W każdym razie jeśli jest widzem nie niszowym.
Drużyna kilku zawodników, wyłoniona w castingach, ma za zadanie rozwiązywać zagadki sprawnościowo-logiczne, by dostać się do skarbca tytułowego "Fortu Boyard". Co tydzień śmiałkom przewodzi inny absolwent "Tańca z Gwiazdami", czy "Jak Oni Śpiewają", by nadać ruinom fortu nieco sztucznego blichtru.
Skoro jesteśmy przy zadaniach - widać, iż producenci (to zasługa francuskiej ekipy) dbają, by wyzwania były urozmaicone i prawie połowa z nich w porównaniu do sezonów retransmitowanych w Polsce - jest nowa. Niestety w programie brak tego, co miało być sztandarowym magnesem - emocji. Oglądając jak ktoś przesuwa manekin krawiecki, by dostać klucz, miałem ochotę sprawdzić co się dzieje na TVN 24. Obudziłem się dopiero, kiedy Weronika Książkiewicz manewrowała krzesłem co by nie spaść w pszcze tygrysów. Jedyny interesujący moment w ciągu 45 minut programu. Reszta to sztuczna reżyserka.
Mówiąc o sztuczności - Szymon Majewski będzie miał kolejną osobowość do parodiowania podczas cotygodnowich żenujących żartów prowadzącego. Robert Gonera tak bardzo stara się być uszczypliwym cynikiem z nutką dowcipu, iż jest kuriozalny w swojej nienaturalności. Gorzej niż Kasia Cichopek w pierwszej serii "Jak Oni Śpiewają". Szansę na wyrobienie się w następnych odcinkach ma Katarzyna Glinka, głównie dzięki swojemu urokowi, który czasem przebija się przed scenariusz.
Najtrafniejszym wyborem jest Janusz Weiss, którego bardzo brakuje mi w polskiej telewizji do czasu "Miliarda w Rozumie". Szalony mędrzec, który sprawdza sprawność umysłu zawodników zadając zbyt infantylne zagadki mógłby być dla pana Janusza idealną rolą. Szkoda, że jemu też scenarzyści piszą teksty.
Podsumowując, w dobie MTV, Superstacji, zatrudnianie gwiazdeczek z pudelka to zdecydowanie za mało by ożywić staroświecki format. TVP 2 nie odrobiła pracy domowej i nie do końca zdaje się wiedzieć, co obecnie przyciąga widzów reality show przed telewizory. Szkoda, że skoro nasze abonamentowe pieniądze i tak zostały wydane w błoto, nie był to nasz rodzimy pomysł.
***
"Fort Boyard" TVP2, sobota 20:05
ocena: D+
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home