15 lutego 2007

"Scrubs" - recenzja


Zoom in on "Scrubs"

"P
rzyjaciele" wracają na ekrany TVN Siedem z odcinkami dziesiątej serii już 26 lutego. I chociaż zdarza mi się oglądać przygody tej paczki z przyjemnością, to po 10 latach konwencja stała się już trochę oklepana i to właśnie sukces "Przyjaciół" przyczynił się do jej zużycia. W poszukiwaniu czegoś, co odmieniłoby w moich oczach wizerunek serialu komediowego trafiłem na "Scrubs" (połączenie "ally McBeal z "Ostrym Dyżurem").

Pierwsze co zaskoczyło mnie w tej produkcji to narracja. I chociaż teraz można spotkać sitcomy, w których fabułę rozwija się zza kadru (np. "Everybody Hates Chris") to blisko siedem lat temu, kiedy "Scrubs" debiutowało, to było wielkie novum. Narracja zawsze dodaje serialowi specyficznego uroku i pozwala się widzowi bardziej wczuć i związać z prezentowaną historią. Nic dziwnego, że wiele świetnych choć rzadko docenianych seriali się nią posługiwało ("Everwood", "Veronica Mars"). Świat widzimy oczami J.D., chłopaka, który dopiero co skończył studia medyczne i objął posadę stażysty w szpitalu.


Nawiązanie na wstępie do "Ally McBeal" nie było przypadkowe, gdyż absurdalny humor scenarzystów objawia się w rożnych przywidzeniach i projekcjach alternatywnych rzeczywistości , które cechują zarówno prawniczkę jak i J.D. Sam dowcip rzeczywiście może wydawać się czasami zbyt przaśny, ale szybkość z jaką toczy się akcja oraz bogactwo i ekstrawagancja gagów rekompensują nam te rzadkie braki w ich jakości. Całość daje wrażenie niemożliwie wciągającego pokręconego jak siatka neuronów umysłu, który aby przetrwać natłok codziennych strasów przetwarza rzeczywistość na popkulturową żart-papkę.

Największym smaczkiem serialu jest jednak, to, że humor puentuje na prawdę głębokie i trafne przemyślenia głównego bohatera odnośnie otaczającejgo go świata. W pilocie jest to wyraźnie widocznie w scenach rozgrywających się między J.D. a jego najlepszym przyjacielem, w których narrator daje upust swoim lękom dotyczących okazania kumplowi jak bardzo mu zależy na ich przyjaźni. Bohaterowie nie są tak przewidywalni i mono płaszczyznowi jakimi nierzadko okazywali się "Przyjaciele".

Na wyróżnienie w oddzielnym akapicie zasługuje Zach Braff. Konwencja narracji pierwszoosobowej poza plusami ma również jedną poważną wadę - całość udaje się jedynie jeżeli aktor sprosta wymaganiom. Pan Braff wywiązuje się ze swojego zadania znakomicie tak jak jego demoniczny przełożony doktor Robert Kelso (jego szyderczy uśmiech może się spokojnie równać z najgroźniejszymi grymasami Jacka Nicholsona).

Chętnym radzę przyjrzeć się "Scrubs" w najbliższym czasie, gdyż prawdopodobnie życie serialu zmierza ku końcowi. Dodam, iż krążą plotki o tym, że sitcom zadebiutuje na wiosnę w polskim Comedy Central.

***
"Scrubs" NBC
oficjalna strona serialu

Etykiety: ,

AddThis Social Bookmark Button AddThis Feed Button

Wpisz adres e-mail aby otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach:

Delivered by FeedBurner